"Jak zostałem gangsterem" był świetnym filmem, do którego lubię wracac, wiec może dlatego jestem tak bardzo rozgoryczona tym chłamem "jak pokochałam gangstera". Spodziewałam się czegoś na poziomie pierwszego filmu, a tu znalazłam syf podobny do nowych filmów Vegi. Chyba 30 scen obrzydliwego seksu, kobiety (nawet te niby z klasa) pokazane jako pierwsze lepsze, które dają na dyskotece za ścianą, historia o zwykłym złodzieju opowiedziana beż ładu i składu, denne teksty oraz wiejąca nuda...
Jedyne, co mi się podobało to muzyka i widok z okna mieszkania. Za to dwa punkty.
PS - nie wiem, co kieruje dobrymi aktorkami, aby brać takie chamskie i wstretne role. Chyba jedynie dobra kasa... mówię o dobrych aktorkach, a nie o Wieniawie. :)