Zawsze smutno mi się robiło, jak na końcu te zwierzaki i tak ginęły
Właśnie? Na przykład odcinek o bobrach, mogli ją przecież uwolnić z tej sieci. Nie była by to ingerencja w przyrodę bo sieci zastawili ludzie a nie inne zwierzęta.
Dokładnie! Właśnie niedawno ten odcinek oglądałem i od razu lekko smutno się robi. Nie wiem o co chodziło twórcom, to powinno być jednak bardziej optymistyczne
Mnie najbardziej dobił odcinek o samicy sóweczki. Najpierw krogulec pożarł jej samca a a on została sama, chyba z siedmioma pisklętami. A na koniec podczas polowania na mysz, dorwał ją ryś :(
Bylem wczoraj na wykladzie w Gdańsku o puszczy gdzie byli tworcy tego serialu. Zadne z tych zwierzat nie zgineły poniewaz jest to dokument fabularyzowany, czyli taki, ze oni pracowali ze zwierzetami na półoswojonymi oraz aktorami. Np w role kłusownika w odcinku o wilkach wcielił sie jeden z kamerzystów. Historie które zostały opowiedziane w serialu nie były prawdziwymi ale stworzonymi przez samych twórców ( przesymatyczne małzeństwo). Wszystko to bylo krecone przez 10 lat ich mieszkania w puszczy białowieskiej ( kupili sobie mały domek). Cała ekipa filmowa liczyła nie wiecej niż 5 osób. To ze te odcinki maja takie a nie inne zakończenia ma uzmysłowić oglądajacym, jak bardzo czlowiek negatywnie wplywa na srodowisko. Rezyser mówił równiez że chciał aby widz czul sie poruszony i wzruszony.
Ja rozumiem, ale wiesz, oglądając odcinek wciągasz się, lubisz te zwierzaki, dlatego wkurzało mnie, że koniec był zawsze smutny i rzeczywiście czułem się tak jak piszesz dodając słowo wkurzony:)
Ale dzięki za wyjaśnienie, bo nie znałem intencji twórców. Teraz przynajmniej nie mam ochoty ich rozszarpać:) Pozdrawiam!
haha :) Twórcy sa naprawde bardzo sympatycznym starszym małżeństwem - nie ma sensu ich rozszarpywać bo chcieli dobrze :) pozdrawiam serdecznie i zycze wesolej majówki :)