"Weiser Dawidek" jest jedną z nich. Reżyser chyba na chybił trafił i bez większego pomysłu powybierał (i poprzekręcał) z książki parę wątków, które w efekcie nie łączą się w jakąś spójną i porywającą całość. Szczerze żałuję, że obejrzałem ten film.
Mam dokładnie takie samo wrażenie. Nie jestem przeciwna ekranizacjom książek, wręcz przeciwnie, kilka moich ulubionych filmów to wybitne ekranizacje takich sobie książek. Ale nie wszystko da się opowiedzieć językiem filmu. Pewien typ magii działa tylko w wyobraźni.