Naiwna historia na siłę chciała sprawić wrażenie głębokiej i poruszającej ważne zagadnienia. Wszystko podane kawa na ławę. Puste dialogi, bez pomysłu. Do tego wszedobylska paplanina. Troszkę jak z takim typem człowieka który mówi i mówi bez przerwy, choć nie przekazuje przy tym żadnej treści.
Do tego te podziały na akty i ich nazwy (Genesis np.), czy podtytuł: "Portret XXI w." mają sprawić, żebyśmy czasem nie zapomnieli, że mamy do czynienia z mondrym filmem.
No i rola Natalie Portman miała być genialna A wyszła przerysowana.
Trailer kłamie.