Szumowska chciała zrobic film o wszystkim, wyszło o niczym. Bo jak mam ogarnąc obraz który wciąż zmienia kierunek wywodów. Przez 30 minut paradokumentem na temat zjawiska sponsoringu rezolutnym niczym odcinek "Rozmów w toku" o tym problemie. Przez następne 30 to porównanie światów w których żyją bohaterki (biedne blokowiska kontra bogate mieszczaństwo). Ostatnie pół godziny to pytanie które non stop stawiają sobie kobiety we współczesnym kinie- czy dac się zamknąc w kuchni u boku kochającego męża, czy lepiej byc niezależną i przeżywac kolejne przygody? (widzieliśmy to już w "Lily" albo "Take This Waltz").
To wszystko zostało przedstawione w dośc oszczędny sposób za pomocą długich ujęc i mało wymownych scen. Dzięki czemu jeszcze trudniej było zrozumiec przesłanie twórczyni. Zważywszy że nawet stylistycznie nie potrafiła się określic. Z jednej strony odważne sceny erotyczne, proste jak drut rozmówki o wychowaniu, oraz historia biednej dziewczyny z polski, która nie mając pieniędzy odkryła nową drogę ich zdobywania. Z drugiej próba głębszej analizy psychologicznej i sceny symboliczne. Nie potrafię pozytywnie ocenic tak niekonsekwentnego dzieła. Polecic zresztą też.