Moim zdaniem słaba ocena wynika z kilku rzeczy: po pierwsze, film jest zaklasyfikowany jako "komedia". W moim odczuciu to, że jest w nim trochę (zwykle abstrakcyjnego) humoru wcale nie sprawia, że jest to komedia! Raczej film obyczajowy z elementami dramatu.
Slogan "komedia, jakiej nie było!" to jakaś straszliwa pomyłka.
Po drugie plakat - zapowiada głupi film z rodzaju amerykańskich komedyjek dla upośledzonych nastolatków. Wymalowana, sfotoshopowana babka z cyckami na wierzchu... Jak to się ma do treści? W dodatku ten wklejony miś, przywodzący na myśl właśnie pewną głupią amerykańską komedyjkę (zwłaszcza w połączeniu z tym biustem).
Wszystko to sprawiało, że odbiorca szukający odmóżdżającej rozrywki (nie neguję takiej rozrywki, czasami bywa potrzebna) włącza film, a tu niespodzianka. No i ocenia "2", bo "nuuuudy". Mało gagów i aluzji do seksu. Mało pościgów, wybuchów i wulgarności.
Ten film jest przeznaczony raczej dla widzów inteligentnych i wrażliwych. Kojarzy mi się trochę z "Być jak Kazimierz Deyna", który również rozprawia się z historią dojrzewania, tu i ówdzie dodając nieco humoru. Podobny jest też sposób narracji. Oba filmy skrzywdzono plakatem i oba warto obejrzeć. Chociaż "Być jak..." w moim przekonaniu jest nawet lepszy.