To o takich filmach była mowa w nieśmiertelnym monologu Maklakiewicza w "Rejsie". Nic tu do niczego nie pasuje, ale najgorzej wypada warstwa zdarzeń (a raczej ich brak) i dialogi (przeraźliwie banalne, przewidywalne).
Nie jest taki zły, ciekawy zamysł że podzielono film na 3 części i 3 reżyserów.
Tak piszesz, no i dobrze. Pozostańmy przy swoich zdaniach.